03-03-2015
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Znana między innymi z „Czterech wesel i pogrzebu" Kristin Scott Thomas mówi, że dla aktorki po pięćdziesiątce zawodowe szanse to „katastrofa". Madonna natomiast zastanawia się, dlaczego dyskryminacja ze względu na wiek ciągle jest akceptowana.
W ostatnich miesiącach w USA ponownie debatowano na temat braku różnorodności w hollywoodzkich filmach. Niektórzy celebryci wskazują, że ciągle „ma się dobrze", a kobiety po pięćdziesiątce szczególnie są poddawane ostrej krytyce i czują konieczność odmładzania się. Co więcej, dla dojrzałych aktorek ról prawie nie ma, aktorom w tym wieku zaś jest znacznie łatwiej zdobyć ciekawy angaż.
, która ma na koncie takie filmy, jak: „Angielski pacjent", „Mission: Impossible", czy „Zaklinacz koni", powiedziała w wywiadzie dla BBC, że aktorki po pięćdziesiątce mogą liczyć na role drugoplanowe, a te najważniejsze zgarniają młode kobiety. - Nie będę was zanudzać opowieściami o tym, że starsze kobiety nie dostają pracy w filmie, bo to rzeczywiście nudne. Ale to i prawda - to katastrofa - wskazuje Kristin Scott Thomas.
Niedawno także w rozmowie z Rolling Stone Magazine wyraziła swój pogląd w na ageizm. - Nikt nie odważyłby się zrobić poniżającej uwagi o byciu czarnym lub uwłaczać komuś na Instagramie dlatego, że jest ... Ale jeśli chodzi o mój wiek - każdy mógłby powiedzieć coś obrażającego mnie. I zawsze myślę sobie, dlaczego jest to akceptowane? Jaka jest różnica między tym a lub jakąkolwiek ? - pyta Madonna.