Strona głównaLudzieMarzanna Graff i Aleksander Mikołajczak - "rano ustalamy jak mamy na imię"

Marzanna Graff i Aleksander Mikołajczak - "rano ustalamy jak mamy na imię"

O nowej sztuce, pracy aktorów, reżysera i scenarzysty, o roli muzyki i świateł w teatrze oraz o tym… jak spakować rekwizyty i meble do samochodu osobowego opowiadają aktorzy z „MAM Teatr” – Marzanna Graff i Aleksander Mikołajczak.
fot. Ryszard DominowskiJoanna Gacka: Kolejna komedia, ale tym razem inna – czym różni się „Trudno uwierzyć” od dotychczasowych Waszych scenariuszy?

Aleksander Mikołajczak: Chyba wszystkim. Najlepsze jest to, że jest to komedia ale i wiele życiowych refleksji. Wszystko razem się miesza aż do finału.

Marzanna Graff: To zabawna komedia omyłek. Taka, w której widz na początku każdego aktu myśli „wiem, wiem o co chodzi” ale potem przychodzi kolejny akt i widz znów zostaje nieco „wpuszczony”. Na końcu – jak to w komedii – wszystko się wyjaśnia ale tak, że widownia naprawdę jest zaskoczona.

J: Czy to ucieczka od „wpadnięcia w sztampę”? Czy już nie zobaczymy Was w nowej roli ?

A: Relacji między postaciami nie zdradzimy. Mogę jedynie wyznać, że ja gram w tym spektaklu 5 ról i bardzo trudno było je stworzyć tak aby były ciekawe i różniące się od siebie.

M: Ta sztuka to troskę kpina z tworzenia przez każdego z nas celebryty, kpina z podważania każdej wartości i kpina z przekonania, że wiemy wszystko…

fot. Tom KoprowskiJ: Przy tak „odjechanym” pomyśle Wasze próby muszą ciekawie wyglądać…

A: To ciężka kilkumiesięczna praca. Gęsty dialog i szybka, szalona akcja, 27 sekundowe przebiórki między aktami. Niewątpliwie było i jest ciekawie.

M: A ja przy co drugiej próbie otwierałam szeroko oczy i pytałam „naprawdę ja to sobie napisałam?”

J: Powiedzcie proszę więcej o roli reżysera. Dużo osób zastanawia się, „do czego jest potrzebny?”

A: Reżyser to trzecie oko, niezbędne w spektaklu. Patrzy z zewnątrz na nasze działania. Widzi to czego my będąc na scenie nie dostrzegamy.

M: Karol Stępkowski to szczególny reżyser. Nie wydziera się na aktorów ale tak drąży az zrobimy co on sobie wymyślił. Spokojnie przeprowadza swoje.

A: Ja często podczas prób do tej sztuki nie zgadzałem się początkowo z jego uwagami. Potem okazywało się, że ma rację.

M: Jego spokojne „zaufaj mi, jak będzie źle to ci powiem” pomagało uporać się z trudnymi pomysłami.

J: A jak wygląda wymyślanie scenografii, kostiumów i akcesoriów w Waszym przypadku? Jako teatr „mobilny” macie pewnie szczególne wymagania…

A: Marzanna już pisząc scenariusz myśli jaka może być scenografia, którą da się przewieźć samochodem. Czasem nie zaskakuje ile można ustawić na scenie, wypełnić ją bez potrzeby przewożenia dekoracji samochodem dostawczym.

M: W komedii „Trudno uwierzyć” jest tak wiele: łąka, poczekalnia, salon a nawet… nie, nie wszystko opowiemy. Na pewno dużą rolę gra tu światło.

J: Teatr to nie tylko gra aktorska. Jak widać na sukces przedstawienia składa się wiele czynników. Co jeszcze wskazalibyście oprócz już tu wspomnianych?

A: Na pewno tekst. My chcemy żeby widz po wyjściu z naszych spektakli mógł jeszcze pomyśleć o tym co przeżył.

M: Muzyka odgrywa bardzo ważną rolę. Niesie spektakl albo mu przeszkadza.

A: I reżyser. Jeszcze raz to podkreślę - reżyser jest bardzo ważny. Musi mieć pomysł na to co spisane. Musi umieć wykorzystać atuty aktora.
Marzanna i Alek po raz kolejny zafundowali widzom lekcję z życia. Nowa sztuka "Trudno uwierzyć" to nie tylko zakręcona komedia o tym co się może przytrafić każdemu z nas, kiedy żyje za szybko, za intensywnie, kiedy nie ma czasu na życie... To także szybkie korepetycje o wartościach nadrzędnych. "Masz tylko jedno życie. Zweryfikuj, czy dobrze je przeżywasz." Z tą puentą zostawia nas na zakończenie Ela, główna bohaterka, w rolę której wciela się Marzanna. Jest świetnie, kameralnie, lekko i z czułością.
(Fragment recenzji)

fot. Tom KoprowskiJ: Poza przedstawieniami teatralnymi macie wiele innych obowiązków zawodowych – opowiedzcie proszę o nich…

M: Mam zajęcia z emisji głosu i wystąpień publicznych ze studentami. Uwielbiam ich wszystkich, to jak się zmieniają w czasie semestru, jak potrafią się otworzyć.

A: I jeszcze spektakle w innych teatrach. Ja bardzo lubię grać w Teatrze Polonia oboje lubimy też współpracę z Teatrem Capitol.

M: I te najpiękniejsze sprawy: dzieci i wnuki. Jak każda stuknięta babcia mogłabym opowiadać o ich godzinami.

A: I jeszcze seriale i dubbing.

M: I (wbrew pozorom cały rok jest co robić) i dom.

J: Macie obecnie w repertuarze pięć komedii i kilka innych tytułów. Gracie je wszystkie niemal w tym samym czasie. To chyba trudniejsze, niż codzienne występowanie w jednej czy dwóch rolach w teatrze lub filmie? Jak sobie z tym radzicie?

A: Rano ustalamy jak mamy na imię. To nie żart. Trzeba ogarnąć jak tego dnia mają na imię postacie grane przez nas. Potem powtórzenie tekstu (zawsze) i jakoś się układa w głowie.

M: Są role, spektakle, które zabierają całą energię. Trzeba je grać na 200% żeby dotarły do serc ludzkich. Trzeba stać się postacią, przeżyć to co ona przeżywa. Wtedy jest trudno. Potrzeba czasu, żeby wrócić do siebie, do rzeczywistości.

fot. Tom KoprowskiJ: Którą postać każde z Was lubi najbardziej?

A:To bardzo trudne pytanie. Każdą przecież przepuściliśmy przez siebie, z każdą się zżyliśmy o każdej usłyszeliśmy tyle słów od widzów.

M: Uwielbiam role komediowe ale wyzwaniem emocjonalnym jest granie w spektaklu „Błękitny express” czy „Działka”. To męczy ale daje ogromną satysfakcję. Taki sceniczny masochizm.

A która wzbudza najmniejszy entuzjazm?

A: Gdyby taka była to byśmy jej nie grali. Mamy wybór, w końcu to nasz teatr (śmiech).

M: Ja mam trudniej. Przez kilka miesięcy piszę tekst i już przywiązuję się do bohaterów, potem kilka miesiecy ciężkich prób i dalsze wchodzenie w relację z postacią. Trudno potem powiedzieć „nie lubię tego grać”. Chyba Alek ma rację: gdybyśmy czegoś nie lubili to byśmy tego nie grali…

J:Ten rok jest dla Was bardzo pracowity – dwie premiery (w tym jedna w Australii), bardzo wiele zagranych spektakli. Jak odpoczywacie? Czy znajdujecie czas dla siebie?

A: Zagraliśmy razem ponad 900 spektakli. To naprawdę dużo. Jesteśmy z tego dumni. Pracujemy bardzo intensywnie bo nasza praca to również to czego widz nie widzi np. próby do nowego spektaklu ale robimy to razem. To nas wzmacnia.

M: I pilnujemy, żeby mieć . Oboje o to dbamy. Kiedyś Alek zaskoczył mnie. Zima, pełno śniegu, wieczór. Nagle Alek wpada do pokoju i podaje mi kurtkę, kozaki, czapkę i szal… do zasłonięcia oczu. Wyprowadził mnie na zewnątrz. Gdy zdjął mi z oczu szal zobaczyłam biały ogród a pośrodku pięknie nakryty stół, świece i włoską kolację. Nawet nauczył się kilku zwrotów po włosku. Pełne szaleństwo ale jakże piękne.

fot. Tom KoprowskiJ: Czego życzyć Wam na nadchodzące miesiące, w których nadal przecież nie zwalniacie tempa?

A: Zaczynamy próby do nowej komedii „Poślubieni pogubieni” więc cierpliwości i dobrej pamięci.

M: I widzów, którzy nadal będą nas wspierać. Bez nich przecież nas zawód nie ma sensu. Każdy list, wpis na fb mam teatr to dla nas wzmocnienie.

A: I zdrowia bo to teraz najważniejsze!

M: I cierpliwości dzieci i wnuków!

A: Jest czego życzyć.

J: A więc tego Wam życzymy. I do zobaczenia na scenie.
Komedia „Trudno uwierzyć” sala teatralna wypełniona po brzegi.
Nagle rozbłysło. Zamigotało. Rozświetliło scenę. Zrazu pomyślałam, że chyba już całkiem oszalałam bo przecież karnawał dopiero za kilka chwil. Ale przecież sztuka pomaga wyobraźni albo wyobraźnia współgra ze sztuką. No to dajmy się unieść, ponieść, zawładnąć temu co przed nami. A przed nami spotkanie z bohaterami sztuki. Bohaterów sześcioro a aktorów dwoje: fantastyczna Marzanna Graff i niezrównany Aleksander Mikołajczak tworzący niesamowity duet teatralny @MamTeatr . Marzanna wciela się w dziennikarkę Elżbietę, żywiołową, inteligentną i piękną a Aleksander zagra pięć różnych postaci. Zobaczymy go jako Piotra, Piotra, Piotra, Piotra i Piotra. Nic więcej nie napiszę poza tym, że każdy z Piotrów jest kimś innym w sztuce. Bohaterowie spotykają się w niecodziennych okolicznościach. I z tychże wynikają wszystkie historie nie z tego świata. Bo sztuka jest nie z tego świata. W każdym akcie wydaje się oglądającemu, że wszystko już wie a tu łup i następuje kolejny zwrot akcji. Całe to niezwykłe zamieszanie wciąga jak narkotyk. W zasadzie poruszone zostają wszystkie zakamarki duszy i emocje. Od refleksji, przez zdziwienie, zadumę po śmiech. Marzanna Graff napisała sztukę, która opowiada o tym co nam się w życiu przydarza. Zaprosiła nas do gry jaką jest życie a my raz jesteśmy głównymi bohaterami a kiedy indziej przemykamy w drugim planie. Żywiołowe tempo przedstawienia, barwnie narysowane postaci, sceneria trochę jak z lunaparku… wszystkie te elementy wprost prowadzą do konkluzji, że Trudno Uwierzyć w to co się dzieje a przecież się dzieje. A ja w pewnym momencie już, już się zrywałam z fotela aby zakrzyknąć: nie, nie, ja Wam powiem jak to trzeba rozwiązać. W ostatniej chwili ugryzłam się w język i opadłam na fotel. I najchętniej zostałabym tam na jeszcze jedno przedstawienie.
(Recenzja widza)

Zobacz także

 

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć

  • Hospicja.pl
  • Pola Nadziei
  • Umierać po ludzku
  • Kobiety.net.pl
  • Oferty pracy