02-07-2010
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Helen Mirren nie ma nic przeciwko nagości - byle nie mieszać jej z seksem. Aktorka niedawno obnażyła się na potrzeby filmu "Love Ranch".
- Podobały mi się zdjęcia z produkcji, ponieważ są naturalne - stwierdziła 64-letnia gwiazda. - Jestem naga w dobrym tego słowa znaczeniu, czyli mam na sobie niewiele makijażu i nie ma żadnego wymyślnego światła. Użyto zwykłego flesza. I chyba o to chodziło. Ludzie często mieszają nagość z seksualnością - a to dwie różne rzeczy, przynajmniej według mnie. Owszem, nagość może być sexy, ale nie musi. Czasem dziewczyna jest bardziej sexy, gdy jest ubrana.
Artystka gra w obrazie Grace Botempo, założycielkę pierwszego legalnego domu publicznego w Nevadzie. Obraz trafił dzisiaj (30 czerwca 2009 roku) na ekrany amerykańskich kin.