02-02-2008
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
W błędzie jest ktoś, kto sądzi, że czas Jerzego Połomskiego minął. Od lat jest jednym z filarów polskiej estrady. Profesjonalizm, talent i praca to składowe nieprzerwanej, od schyłku lat 50-tych, popularności Jerzego Pająka, bo tak brzmiało nazwisko artysty na starcie kariery. Uczeń profesora Ludwika Sempolińskiego nie zawiódł Mistrza.
Urodzony 18 września 1933 roku w Radomiu Jerzy Połomski zawsze chciał być architektem. Wytrwale podążał w wyznaczonym kierunku, ukończył Technikum Budowlane, zdał na wydział architektury. Zdany egzamin nie stał się jednak przepustką do upragnionego zawodu, jak sam wyjaśnia: „zapewne z braku jakichś punktów, za pochodzenie, za przynależność i różne takie”. Wtedy, pomimo, że nigdy nie śpiewał przy goleniu, ani nie uświetniał występami rodzinnych przyjęć, zadecydował, aby spróbować sił w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie. Udało się.
Przypadek sprawił, że dostał się na nowo utworzony Wydział Estradowy PWST, gdzie znakomite grono pedagogiczne (Kazimierz Rudzki, Irena Kwiatkowska, Andrzej Łapicki, Maria Mokrzycka – sopran europejskiej sławy) dbało o gruntowne wykształcenie młodego adepta. Piosenkę wykładał profesor Sempoliński, który potem namówił Jurka Pająka na zmianę nazwiska, na takie, które „nadaje się na afisz”.
Już jako Jerzy Połomski zadebiutował w 1957 roku na antenie Polskiego Radia, a po roku jego występ w ogólnopolskim plebiscycie Polskiego Radia odbił się szerokim echem i zagwarantował II miejsce w rankingu popularności, zaraz po Mieczysławie Foggu. Potem jego kariera potoczyła się błyskawicznie, kto nie zna „Bo z dziewczynami” czy „Cała sala śpiewa z nami”, nagrał 12 płyt długogrających. Wielokrotnie zdobywał nagrody na festiwalach w Opolu i Sopocie , śpiewał dla Polonii na niemalże całym świecie, od Kaukazu po Chicago. Jego płyty sprzedawały się w setkach tysięcy egzemplarzy.
I choć przyznaje, że zdarzały się również chude lata, uważa się za artystę spełnionego. W wywiadzie Edwarda Hulewicza mówi: ” Dobry humor i uśmiech dopisuje mi w dalszym ciągu. Tego, co przeżyłem, nikt mi nie odbierze. Mam od losu zapłatę o wiele ważniejszą, niż pieniądze, a więc oklaski, uśmiechy na ulicach, listy od wdzięcznych widzów. To wszystko stanowi dla mnie ogromny kapitał”.
Mimo ugruntowanej pozycji artysty -dżentelmena, o ujmującym sposobie bycia, nie boi się nowych, kontrowersyjnych wyzwań. W 2007 roku nagrał wraz z muzykami zespołu Big Cyc cover przeboju „Bo z dziewczynami”, czym zjednał sobie sympatię młodszego audytorium. Dał się również namówić na występ, w nieistniejącym już, warszawskim klubie Le Madame, gdzie „sympatyczna, ale niesforna młodzież, ogłuszający nadmiar decybeli i hałas rozmów” sprawiły, że wyszedł „ogłuszony i zadowolony”.
W wieku 74 lat Jerzy Połomski ma swoje miejsce w encyklopedii, dalej uprawia ulubiony zawód i wciąż cieszy się sympatią. Nadal cechuje go to samo, niezmienne od lat, poczucie humoru, które zmniejsza jedynie, jak sam mówi w rozmowie z internautami, nadmierne zainteresowanie polityką.