29-06-2008
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Kontrowersyjny, żywiołowy, często niezbyt miły. Tak w kliku słowach określić można Luisa Aragonesa trenera hiszpańskiej reprezentacji piłkarskiej. Niespełna 70-letni selekcjoner (nazywany często przez dziennikarzy dziadkiem) doskonale radzi sobie na ławce trenerskiej. Swoją drużynę doprowadził do finału Euro2008.
Karierę z reprezentacją Hiszpanii rozpoczął niefortunnie. Incydent, w którym jednemu ze swoich zawodników (Jose Antonio Reyesa) kazał być lepszym od „czarnego gówna” (Thierry'ego Henry – partnera Reyesa z Arsenalu), określono jako rasistowski, a trenerowi groziło usunięcie z posady. Europejska Federacja Piłkarska ukarała go tylko grzywną. Jednak ten czyn odbił się szerokim echem w Europie nie przysparzając bynajmniej Aragonesowi popularności.
Kiedy nie powołał do składu reprezentacji na mistrzostwa Europy 2008 najlepszego hiszpańskiego zawodnika – Raula, prasa nie pozostawiła na nim suchej nitki. Dziś słowa krytyki zamilkły, Aragones przeżywa swój triumf – może poprowadzić Hiszpanię do sukcesu, o jakim Kraj Basków marzy od 44 lat.
Kiedy obejmował reprezentację Hiszpanii, wielu mówiło, że to nieporozumienie, że tak wiekowy trener nie poradzi sobie z nowoczesnym futbolem. Napięcia na linii trener – dziennikarze i kibice czuć było przez cały czas. Dlatego tuż przed turniejem Aragomes zapowiedział rezygnację z ławki trenerskiej w reprezentacji. Nie zamierza jednak kończyć kariery selekcjonera, o jego pozyskanie zabiegają znane kluby europejskie.
Luis Aragones łamie stereotypy. Jest dowodem na to, że często doświadczenie i umiejętności, a nie młody wiek są podstawą do osiągnięcia sukcesu.