24-05-2011
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
24 maja Bob Dylan skończył 70 lat. Jego artystyczna kariera trwa od kilkudziesięciu lat, a wciąż na całym świecie można znaleźć fanów muzyka, którzy chętnie kupują jego płyty. Artysta z pewnością jest jedną z najważniejszych postaci muzyki popularnej ostatnich kilku dekad.
„Wykrętny" jak zwykle Dylan dystansuje się od uznania na całym świecie i nie wspomniał ani słowem o urodzinach na swojej stronie internetowej. W ostatnim poście muzyk miał ujawnić, że chińskie władze poprosiły go podanie tytułów utworów, które chciałby zagrać w ich kraju podczas ostatniej trasy koncertowej. Artysta nie miał jednak problemów z cenzurą i przyznał, że wykonał wszystkie utwory, które zaplanował.
W dotychczasowej przygodzie na scenie i poza nią Bob Dylan bywał artystą folkowym, muzykiem country, aktorem, nawróconym wyznawcą chrześcijaństwa, pionierem elektrycznego rocka, poetą i wieloma różnymi postaciami. Artysta wymyka się wszelkim kategoryzacjom i wciąż inspiruje, i zadziwia.
Dylan nagrał setki piosenek i sprawił, że muzyka popularna może być traktowana jako sposób na manifest i prowokować do społecznych dyskusji. Towarzyszył Martinowi Lutherowi Kingowi podczas słynnego przemówienia „Mam marzenie", napisał protest song po oskarżeniu czarnoskórego boksera Rubina „Hurricane" Cartera, skomponował utwory piętnujące wojnę w Wietnamie. Ma na koncie nagrody Grammy, Oscara i Nagrodę Pulitzera. Został kilkakrotnie nominowany do Nagrody Nobla w dziedzinie literatury.
Mimo licznych sukcesów, deklaruje dystans i niechęć do poklasku. „Bycie zauważanym może być ciężarem. Jezus dał się ukrzyżować, bo był zauważany. Więc ja często znikam", powiedział niegdyś Dylan. A jednak cały świat pamięta o jego urodzinach życząc mu wszystkiego najlepszego...