02-05-2010
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Emma Thompson jest jedną z najpopularniejszych feministek brytyjskiego show-biznesu. Często wykorzystuje swoją sławę, by zwrócić uwagę na problemy bliskie jej sercu - tym razem dostało się branży rozrywkowo - medialnej. W niedawnym wywiadzie dla Daily Mail 51-letni gwiazda skrytykowała fakt, że dziewczynom i kobietom wmawia się, iż jedyny akceptowalny rozmiar przed kamerą to 32.
Kilka lat temu Thomson trafiła na nagłówki gazet. Kiedy studio filmowe zapowiedziało jednej z aktorek filmu "Brideshead Revisited" ("Powrót do Brideshead"), że powinna schudnąć. Thomson zagroziła, że zerwie kontrakt, jeśli wspomniana aktorka zacznie głodować, by zatrzymać swą posadę. Sprawy zaszły tak daleko, że artystka przestałaby jeść, aby móc zagrać powierzoną rolę.
- Złamałabym kontrakt i poszła z tym do prasy. Jestem wręcz fundamentalistką w sprawach wymagań co do wyglądu aktorek - mówi Thompson. - Zrobiłabym straszną awanturę. To nie żart. Zrezygnowałabym z gry w filmie - powiedziała artystka. Jej przesłanie dla kobiet w takiej sytuacji jest proste. - Przybierz na wadze i żądaj większego rozmiaru. Udaj się do sklepu i poproś o biustonosz w rozmiarze 85 D, jeśli go nie dostaniesz, nigdy więcej nie rób zakupów w tym miejscu - radzi Thompson.
Choć Thompson jest nieugięta, gdy chodzi rozmiar celebrytów i feministyczne podejście do kwestii wyglądu, kiedy sprawa dotyczy jej dziesięcioletniej córki, Gai, bywa mniej zasadnicza. Pozwala córce np. na chadzanie w butach na obcasie. Tym, którzy chcą wytknąć jej niekonsekwencje w feministycznym nastawieniu, Thompson wyjaśnia: - Walczę tylko wtedy, gdy trzeba walczyć. Niektóre z bitew przegrywam celowo, aby Gaja miała poczucie zawiadywania własnym życiem. Ona lubi chodzić w butach na obcasach, Ja też lubiłam, gdy byłam młodsza. Gdyby mi wtedy pozwolono na takie obuwie byłabym szczęśliwa.