23-08-2013
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Melanie Griffith oskarżyła Hollywood o ignorowanie starszych aktorek i przyznała, że nie ogląda już wielu filmów, ponieważ scenariusze są po prostu „głupie".
56-letnia , żona , matka czworga dzieci, powiedziała w wywiadzie dla Fox411, że w młodszym wieku nie spodziewała się, iż przytrafi jej się to, co ówczesnym aktorkom po pięćdziesiątce - brak angaży. Tymczasem obecnie sama doświadcza takiego stanu rzeczy.
Griffith, która miała okazję zagrać z wielu kasowych filmach w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, powiedziała: - wszystko sprowadza się do młodości i piękna, przynajmniej w przypadku kobiet. Musisz przepychać się łokciami, robić teatr. Ja po prostu wierzę w bycie dobrym i działanie w oparciu o rzemiosło - tak zaczynałam.
Na ekranie Griffith pojawiła się po raz pierwszy jeszcze jako niemowlę występując w reklamie. Gdy była nastolatką, zaczęła regularnie grywać w filmach. Do najpopularniejszych obrazów z jej udziałem należą: „Świadek mimo woli", „Dzika namiętność", „Pracująca dziewczyna", „Fajerwerki próżności", „Naiwniak", „Koniec niewinności".
Aktorka dodała, że problem pogłębia fakt, iż scenariusze, które dostaje, nie są dobre. - Wiele scenariuszy, które obecnie otrzymuję, jest głupich i płytkich. Czytam scenariusze męża i zgodnie z tym, co mu dziś oferują, biznes filmowy zmienił się - stwierdziła.
- Nie chodzę już do kina, bo nie ma co tam oglądać - dodała Griffith.