21-12-2009
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
60-letnia Meryl Streep nie zamierza rezygnować z grania scen łóżkowych. Aktorka uważa, że seks osób dojrzałych dodaje obrazom autentyczności. Młodzi ludzie nie mają monopolu na miłość fizyczną.
Gwiazda wystąpiła ostatnio u boku Aleca Baldwina w komedii romantycznej "To skomplikowane", gdzie gra rolę kobiety, która ma romans ze swoim byłym mężem. Jak twierdzi Meryl Streep, łóżkowe sceny z osobami dojrzałymi przydają filmom realizmu.
- Sceny seksu, sceny miłości - tak, niektórym wydaje się to dość niezwykłe. Tymczasem niezwykły jest taki archaiczny pogląd. Wciąż żyję i seks nie jest mi obcy - powiedziała aktorka.
Gwiazda nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego niektórzy dziwią się, że kobieta w jej wieku wciąż chce pokazywać swoje nagie ciało.
- Cały ten pogląd, że musisz odpowiednio wyglądać i być w odpowiednim wieku, aby grać sceny intymne, jest niedorzeczny. Na ekranie chcemy oglądać prawdziwych ludzi - wyjaśnia Streep.
Meryl Streep nawiązała także do swej roli w filmie Julie & Julia. Jak twierdzi, ta kreacja stanowiła dla niej pewien przełom.
- Wszyscy stwierdzili, że niezwykłym jest, aby ta wysoka kobieta z nadwagą i niski łysy facet mogli się w sobie zakochać. A jednak. Wiecie, co mam na myśli? To sprawia, iż czujemy, że żyjemy - mówi aktorka.