Cytat:
Stefan
Dla Moskwy chyba, .
Też mi "patriota".
S.
Masz Stefanie rację.
Ja bym tak łatwo nie rozgrzeszał nieboszczyka jak inni.
Od poczatku swojej kariery umacniał "władzę ludowa" i brał osobiście udział w utrwalaniu zamordyzmu w PRL-u.
W 68-ym "odżydzał" LWP, potem -BASIU!!!- robił PRAGĘ w Pradze, a jeszcze potem krwawił Wybrzeże, a jako członek najwyższych władz PRL-owskich przykładal ręce do Radomia, wiernopoddańczej konstytucji i przysięgi wojskowej, a potem urządził stan wojenny ze wszelkimi konsekwencjami.
Trzeba przyznać, że okrutnym zrządzeniem losu odszedł ze świadomością człowieka zdradzonego przez wszystkich tych którzy wynieśli go na szczyty władzy.
zdradzili go bolszewicy z Moskwy, którym wiernie służył, zdradzili najwierniejsi towarzysze którzy mu sztandar wyprowadzili, zdradził Kiszczak, który nie był w stanie utrzymać go u władzy, zdradził współtowarzysz Kukliński, zdradziła armia radziecka i 3 mln-owa partia która go serdecznie olała.
A na koniec musiał własnymi rekami podpisać cyrografy odbierające mu wszechwładzę.
Jeszcze na dodatek musiał na własne oczy oglądać, że niepodległość wcale nie znaczy realny socjalizm w wydaniu komunistów z nadania Kremla.
Społeczeństwo po 89-tym zrobiło mu dodatkową niespodziankę.
Nie zamknęło go i nie zrobiło z niego męczennika. Kazało mu patrzeć jak kraj zmienia się w normalne państwo bez ORMO, SB, ZOMO i bez przewodniej roli jedynie słusznej partii.
I to musiała być dla niego tragedia.
...