26-02-2008
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Brazylijski aktor Rubens de Falco, odtwórca roli gnębiciela Isaury -Leoncia- zmarł w Sao Paulo z powodu niewydolnej pracy serca. Miał 76 la i nazywany był "brutalem Brazylii".
Nikt nie pamięta już jego debiutu na deskach brazylijskiego teatru w „Mieszczanach” Gorkiego. Każdy natomiast ma w pamięci rolę Leoncia- eleganckiego, wąsatego łotra z „Niewolnicy Isaury”, która przyniosła mu światowy rozgłos, zawsze marginalizowany przez de Falco. W latach 80-tych na warszawskiej Starówce nic, oprócz stołecznych pamiątek, nie sprzedawało się lepiej niż jego zdjęcia.
Przez lata cieszył się sławą jednego z najbardziej utalentowanego z brazylijskich aktorów. Krytycy i publiczność bardzo ciepło przyjęli jego role w kubańskim filmie "Człowiek sukcesu" (1985) Humberto Solasa i wenezuelskim "Macho i femina" Mauricio Walersteina.
Wystąpił w dwudziestu serialach telewizyjnych i trzydziestu filmach długometrażowych, ale niemal zawsze, w swojej 50-letniej karierze, obsadzany był w rolach czarnych charakterów.
Wrodzona skromność nie pozwalała mu przyznać, że jest gwiazdą. Popularność przypisywał swojej egzotyczności, uważał, że to tak odległa dla Europejczyków, czy Chińczyków, Brazylia, nie on sam, przyciąga widzów przed ekran.
W serialu pojawił się po raz ostatni przed paru laty jako ojciec Leoncio Almeidy, w nowej wersji "Niewolnicy Isaury". Ostatnia rolą filmową Rubensa de Falco była kreacja deputowanego Ernesto Alvesa" w "Końcu linii", wyreżyserowanym przez Gustavo Steinberga. Film wejdzie na ekrany w pierwszych dniach marca.
Lucelia Santos, serialowa Isaura, skomentowała jego śmierć słowami: „Odszedł wielki złoczyńca brazylijskich dramatów telewizyjnych”.