Strona głównaLudzieLeonard Cohen - strażnik samotności strona 2 / 5

Leonard Cohen - strażnik samotności

strona 2 / 5


Cohen to osobowość pełna sprzeczności. Znajdują one odzwierciedlenie w niezwykłej twórczości barda. „O zmierzchu gardzę tym, co uwielbiałem rano. Z sybaryty przemieniam się w ascetę”, mówi sam o sobie.

W latach osiemdziesiątych Leonard Cohen był znany w Polsce lepiej niż w jakimkolwiek kraju europejskim i w Ameryce. „Był w Polsce czas, kiedy słuchali go bez mała wszyscy – w kawalerkach zadymionych od sportów i sterylnych salach domów kultury, nad szklanką herbaty ulung i literatkami czystej, podczas rajdów, spływów i rejsów”, wspominał Jerzy Jarniewicz w Gazecie Wyborczej. Co więcej, jak twierdzi Maciej Zembaty, tłumacz poezji Cohena, piosenki barda funkcjonowały swego czasu w Polsce jako „nieformalny hymn opozycji śpiewany w więzieniach i obozach internowania”.

I to jest chyba najistotniejsze – każdemu zdaje się, że Leonard Cohen pisze specjalnie dla niego. Bo też każdy może odnaleźć gdzieś w jego utworach swoje własne problemy, opisane z taką prostotą, jakiej jako środka wyrazu może użyć tylko prawdziwy poeta.

Leonard Cohen urodził się 21 września 1934 roku w Montrealu w bogatej rodzinie żydowskich fabrykantów, która wyemigrowała z Polski do Kanady krótko po pierwszej wojnie światowej. Leonard miał w przyszłości przejąć rodzinną firmę, dlatego zgodnie z wolą rodziców wybrał studia ekonomiczne na Uniwersytecie McGill w rodzinnym mieście. Po pierwszym roku założył trio o nazwie „The Buckskin Boys”, wykonujące muzykę country. Odkrył też, że bardziej od ekonomii interesuje go literatura, więc studiował ją potem w Columbia University w Nowym Jorku. Tam właśnie zetknął się ze specyficznym środowiskiem nowojorskiej bohemy artystycznej drugiej połowy lat pięćdziesiątych. W 1956 roku wydał pierwszy tomik poetycki „Porównajmy mitologie”. Miał 22 lata.

Pod koniec lat pięćdziesiątych, szukając inspiracji w kulturze śródziemnomorskiej, osiadł na małej greckiej wyspie Hydra. W 1961 roku wydaje tom „Urna z ziemią”, w 1964 – opatrzony ironicznym tytułem „Kwiaty dla Hitlera”, gdzie pojawił się motyw fascynacji nazizmem – ostateczną formą deprawacji czlowieka, a w 1966 – tomik „Pasożyty nieba”.
Strony : 1 2 3 4 5

Piotr Ślusarski / Senior.pl

Zgłoś błąd lub uwagę do artykułu

Zobacz także

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Komentarze

  • 15:59:44, 09-09-2006 newuser

    Naprawdę ciekwa osobowość.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć