06-09-2006
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
W roku 1951 rozpoczął studia na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, przeniósł się jednak na historię. Czasy były takie, że na 150 studentów zdających egzamin z historii nowożytnej był tylko jeden podręcznik, na dodatek – po rosyjsku.
Z dyplomem wraca do redakcji „Sztandaru”. Pracuje teraz już jako doświadczony reporter i specjalny wysłannik gazety. Jego nazwisko często gości wtedy na łamach „Sztandaru”, wielokrotnie na pierwszej stronie.
W 1955 roku ukazuje się „Poemat dla dorosłych” Adama Ważyka o beznadziejnym, jałowym i upadlającym życiu robotników, budowniczych Nowej Huty. Wywołuje szok. Partia uznaje wiersz za antyhumanistyczny, antyludowy, antyrobotniczy i antypartyjny. Prasa ma tu do spełnienia swoją rolę.
Wśród wielu innych dziennikarzy, do Nowej Huty trafił również wysłannik „Sztandaru” Ryszard Kapuściński. To, co zobaczył skłoniło go do napisania przełomowego w swoim życiu artykułu o znamiennym tytule „To też jest prawda o Nowej Hucie”. Obszerny reportaż zamieszczony na drugiej stronie poczytnej gazety wywołał gwałtowne reakcje. Jednak autor nie tylko nie stracił pracy ale na fali październikowej odwilży, w 1956 roku, otrzymał swoją pierwszą nagrodę – Złoty Krzyż Zasługi.
„Było to duże doświadczenie. Zrozumiałem, ze pisanie wiąże się z ryzykiem, z ryzykiem wszystkiego. I wartością pisania nie jest często to, co wydrukują lecz tego konsekwencje”, wspomina Kapuściński.
W nagrodę – jak się wydawało – umożliwiono młodemu dziennikarzowi wyjazd za granicę. Skromnie poprosił o Czechosłowację. „To wtedy był i poważny, i daleki wyjazd”, sam mówi po latach. Sprawa była jednak dwuznaczna. Jak twierdzi badacz twórczości Ryszarda Kapuścińskiego Kazimierz Wolny-Zmorzyński, aby młody reporter przestał zajmować się niewygodnymi dla władzy tematami w kraju, redakcja wysłała go w świat. Akurat potrzebny był ktoś na wyjazd do Azji – Indie, Pakistan, Afganistan. I tak rozpoczęła się pierwsza podróż do krajów Trzeciego Świata, która trwała z niewielkimi przerwami ponad czterdzieści lat. A właściwie to nigdy się jeszcze nie skończyła.
W 1956 roku Kapuściński więc wyjechał. Był we wszystkich trzech krajach, a także w Japonii i Chinach.
2 lata później odszedł ze „Sztandaru”. Trafił ostatecznie do „Polityki”. Przez cztery lata Kapuściński jako reporter tego pisma jeździł po Polsce. Jego najlepsze reportaże z tego okresu ukazały się w ciepło przyjętej przez krytykę książce „Busz po polsku” (1962). Kapuścińskiego zaczęto szeroko poważać i cenić.
Prawdziwą sławę przynoszą mu jednak relacje z ogarniętego wojną domową Konga w 1958 roku. Podróż do Afryki w pełni rozbudziła zamiłowania reporterskie Kapuścińskiego, który zaczął rozumieć, że jego motorem napędowym jest ”zafascynowanie krajami budzącymi się do życia, nowymi kontynentami, gdzie wszystko dopiero staje się, gdzie nędza i głód splatają się z nadziejami na lepsze jutro”.
Zgłoś błąd lub uwagę do artykułu